Pastereloza królików

Katar królików, nosówka, pastereloza – czy kiedykolwiek słyszeli Państwo takie określenia? Ci, którzy kojarzą te nazwy, zapewne mają już strach w oczach... I słusznie bo... Bakteria o nazwie Pasteurella multocida, wywołująca chorobę zwaną PASTERELOZĄ, może być potencjalnie groźna dla innych gatunków zwierząt, niestety dla ludzi także...

W poniższym artykule chcemy Państwu przybliżyć kilka medycznych faktów, związanych z tą chorobą. Warto bowiem wiedzieć z jak groźnym przeciwnikiem ma się do czynienia. Chcemy też przekonać Państwa, że warto ją leczyć, bo nie oznacza ona natychmiastowej śmierci zwierzęcia.

Z czym mamy do czynienia?

Zakaźny katar królików czyli pastereloza wywoływana jest przez bakterie o nazwie Pasteurella multocida. U królików bytują one w jamie nosowej, nie wywołując zwykle żadnych zewnętrznych (klinicznych) objawów choroby. Dopiero pod wpływem innych czynników, opisanych poniżej, zarazki namnażają się niekontrolowanie i przełamują odporność organizmu. Wywołują wtedy chorobę z widocznymi objawami zewnętrznymi. Wtedy też pastereloza staje się najbardziej zaraźliwa.

Dlaczego króliki chorują?

Bakteria jest wszędobylska... Nowonarodzone króliki zakażają się nią od matek a w stadzie przenosi się ona gównie przez tzw. kontakt bezpośredni – drogą kropelkową czyli np. podczas kichania, przez wylizywanie i krycie. Możliwe jest też zakażenie drogami pośrednimi – np. przez wspólne miski z wodą.

Po wniknięciu bakterii do organizmu, w górnych drogach oddechowych pojawia się infekcja bezobjawowa. Tak, jak sugeruje nazwa, właściciele nie zauważają wtedy zmian w zachowaniu królika ani żadnych objawów, mogących sugerować chorobę.

Zauważalne objawy pasterelozy pojawiają się dopiero przy spadku i przełamaniu odporności zwierzaka zakażonego, np. podczas ciąży, porodu, laktacji, przy złym utrzymaniu zwierzaka, zbytnim zagęszczeniu zwierząt, stresie, niedoborach żywieniowych. Mają tu też znaczenie genetyczne skłonności królika do choroby. Lekarze mówia jeszcze o bardzo ważnej tzw. zjadliwości szczepu P.multocida, czyli o tym, jak bardzo chorobotwórczy typ bakterii zaatakował dane zwierzę.

Podsumowując: w rezultacie zakażenia bakterią, króliki (lub inne zwierzęta) są albo bezobjawowymi nosicielami zdrowymi acz mogącymi zakażać inne osobniki, albo są chorymi - z ewidentnymi objawami klinicznymi choroby.

Jak wygląda choroba?

Objawy pasterelozy u królika

Na pasterelozę chorują króliki w różnym wieku, zwykle od około 5 miesiąca życia i starsze... Jest kilka postaci pasterelozy.

  • Zapalenie nosa – jest najbardziej charakterystyczne. Objawia się kichaniem, kaszlem, ropnym wypływem z nozdrzy, specyficznym „chrząkaniem” czy „gruchaniem”. Wypływ zwykle jest gęsty, klejący się, białawej lub żółtawej barwy. Chory królik ma posklejaną sierść w okolicy nosa a kiedy się czyści, skleja sobie też sierść na przednich łapach. Z czasem może dojść do wyłysień w tych okolicach.
  • Zapalenie płuc – zwykle jako następstwo zapalenia górnych dróg oddechowych. Ta postać często powikłana jest przez inne bakterie. Po około tygodniu od pojawienia się pierwszych objawów klinicznych, króliki „marnieją w oczach”. Pojawia się niechęć do jedzenia (anoreksja), niepokój, duszność, gorączka. Śmiertelność w tej postaci choroby jest bardzo wysoka...
  • Zapalenie kanalików nosowo – łzowych czyli struktur, którymi łzy z oczu spływają do nosa. W rezultacie może pojawić się też zapalenie spojówek. Powieki są wtedy obrzmiałe, zaczerwienione, często też pojawia się ropny wypływ z oczu, przypominający mleko lub białe kłaczki. Oczy nadmiernie łzawią. Skóra wokół nich jest zaczerwieniona, często pozbawiona sierści. Czasem infekcja może objąć gałki oczne, doprowadzając do ślepoty królika...
  • Zapalenie ucha środkowego/wewnętrznego – bakterie mogą wędrować z nosa do uszu i wywoływać ropne zapalenie przewodów słuchowych lub wewnętrznych struktur uszu. Kiedy choroba nie jest leczona, może postępować i doprowadzić do zapalenia nerwu, przebiegającego w tej okolicy. Tym razem można obserwować u chorego królika tzw. objawy nerwowe, czyli np.: obracanie się wokół własnej osi, skręcenie głowy i szyi, oczopląs. Objawy te mogą być pomylone z inną groźną chorobą królików – encefalitozoonozą.
  • Infekcje narządów płciowych czyli zapalenie jąder, ropomacicze, zapalenie zewnętrznych narządów płciowych. Ta postać pasterelozy najczęściej ujawnia się u dorosłych zwierząt, częściej u samic. Nosiciele nie muszą jednak wykazywać żadnych objawów klinicznych co jest szczególnie groźne w hodowlach królików.
  • Zakażenia ran i ropnie – np. w przypadku ran po ugryzieniach czy nawet ran pooperacyjnych zakażenie zwykle następuje przez ich wylizywanie. Opisywano też powstawanie ropni wokół wierzchołków zębów królików, spowodowane zakażeniem Pasteurella multocida. Może się ona przenosić też hematogenie – tj. poprzez krew. Może wtedy prowokować np. poważne komplikacje pooperacyjne np. osteomyelitis (zapalenie kości i szpiku).

Jak lekarz rozpoznaje pasterelozę?

Na podstawie samych objawów chorobowych trudno jest nam – lekarzom określić czy przyczyną złego stanu królika jest akurat Pasteurella czy może inna bakteria.

Pierwszym i najpopularniejszym ze sposobów, abyśmy się upewnili, jest pobranie tzw. wymazu czyli wzięcie odrobiny ropy i komórek z chorego miejsca za pomocą specjalnej, jałowej pałeczki (wymazówki). Jednak nie jest to takie proste, jak się wydaje... Pałeczkę trzeba bowiem włożyć do jam nosowych królika, i to tak głeboko, by dostać do miejsc, w których jest ich najwiecej. Zarazki mogą też bytować np. tylko w zatokach przynosowych, gdzie wręcz niemożliwością jest wprowadzenie wymazówki... A to wszystko przecież nie jest dla pacjenta super zabawą...

Pałeczkę z pobranym materiałem lekarz wkłada do specjalnego żelu, pozwalającego utrzymać ewentualne bakterie przy życiu. Taką próbkę – opisaną i odpowiednio zabezpieczoną, wysyłamy do laboratorium, w którym wykonywany jest tzw. posiew lub inaczej wyhodowanie bakterii w warunkach laboratoryjnych. I tu jednak mogą wystąpić komplikacje. Niektóre króliki są już przecież w trakcie lub po leczeniu antybiotykami co dodatkowo utrudnia posiew. P. multocida nie przeżywa też długo w transporcie, ledwie 24 godziny w temperaturze pokojowej. Niektóre jej szczepy rosną w temperaturze 34–35° Celsjusza a temperatura ta jest niższa niż standardowe 37°, używane przy hodowli zwykłych posiewów. Czasem więc posiew jest jałowy tzn., że nic w nim nie wyrosło. Mówimy Państwu wtedy o wynikach fałszywie negatywnych czyli mimo tego, że królik jest najprawdopodobniej zakażony Pasteurellą, wymaz tego nie potwierdza.

Idealną sytuacją jest jednak ta, kiedy wymaz zawiera dużo bakterii i to jednego typu. Laborant musi zidentyfikować wszystkie wyrosłe gatunki, ale te, które rosną masowo, są zwykle odpowiedzialne za chorobę. Dla wszystkich, potencjalnie groźnych bakterii wyrosłych z wymazu tworzy się tzw. antybiogram (określa, na jakie antybiotyki konkretne bakterie są wrażliwe).

Drugim sposobem jest badanie serologiczne polegające na badaniu poziomu przeciwciał we krwi, jakie dany pacjent wytworzył w swoim organizmie w trakcie kontaktu z bakterią. Przeciwciała takie powstają jednak na skutek każdego kontaktu z zarazkiem. Jako, że większość królików miała kiedyś kontakt z Pasteurellą, przeciwciała występują u nich masowo i nie świadczą o aktywnej chorobie. Serologia nie jest więc niestety badaniem idealnym. Mówi nam tylko, że zwierzak miał kontakt z zarazkiem, ale nie odpowiada na pytanie czy jest w tej chwili chory a może jest jedynie nosicielem bakterii.

Trzecim, o wiele bardziej miarodajnym a niestety bardzo rzadko wykonywanym badaniem jest test PCR. Laboratorium, w którym odbywa się badanie tego samego wymazu, co w sposobie pierwszym, wykrywa w pobranej próbce materiał genetyczny bakterii. Wystarczy zatem nawet najmniejszy, ba – nawet uszkodzony fragment komórki Pasteurelli, by potwierdzić jej obecność na błonach śluzowych podejrzanego o chorobę królika. Jest jednak jedno „ale”... Test wykonywany jest przez wysoce specjalistyczne laboratoria a więc jest trudno dostępny i kosztowny...

Jak lekarze leczą chore króliki?

Wybór leczenia uzależniony jest od objawów choroby, występujących u konkretnego pacjenta. We wszystkich przypadkach stosujemy podawanie antybiotyków, najlepiej poprzedzone wymazem z antybiogramem. Dodatkowo podejmujemy leczenie wspomagające, np. inhalacji udrażniające nos czy podawanie leków przeciwzapalnych. Czasem konieczne staje się leczenie chirurgiczne (kastracja w przypadku ropomacicza, usuwanie ropni, ich oczyszczanie). Wszystko to prowadzi do, zwykle, znacznej poprawy stanu leczonego królika. Musimy jednak jasno napisać, że w większości przypadków choroba jest nieuleczalna a jedynie „zaleczalna”. Czyli zwalczamy objawy jakie wywołuje bakteria, zmniejszamy jej liczbę w organizmie, natomiast nie udaje się nam jej całkowicie wyeliminować. Stąd choroba może nawracać...

Co może zrobić właściciel?

Mimo tego, że Pasteurella multocida jest bakterią zagrażającą ludziom i innym gatunkom zwierząt, zalecamy Państwu jedynie stosowanie podstawowych zasad higieny. Przekładając na język ludzki: właściciele po głaskaniu i innym kontakcie z chorym zwierzakiem, powinni dokładnie umyć ręce. Najważniejszą jednak sprawą jest dbanie o regularne sprzątanie, mycie i dezynfekowanie (np. Domestosem) klatki pacjenta oraz sprzętów w niej się znajdujących.

Chory natomiast, powinien być oddzielony i wręcz izolowany od innych zwierząt w domu. Bezwzględnie trzeba izolować od niego lub od nosiciela bakterii zwierzęta i ludzi z obniżoną odpornością. Zasada unikania kontaktu z chorym oraz dbanie o higienę osobistą i higienę otoczenia, powinno wtedy wystarczyć, by się nie zarazić. Warto pamiętać, że zwierzęta zestresowane, źle żywione i trzymane w złych warunkach są szczególnie podatne na wszelkie infekcje, nie tylko zakażenie P. multocida. Pamiętajmy zatem o suchym, czystym środowisku. Pamiętajmy też o dobrej wentylacji i właściwej, w miare stałej temperaturze otoczenia królików. Odpowiednia dieta zaś, składająca się głównie z siana, suszu ziół, pędów lub naci roślin oraz dodatków warzyw, granulatu i owoców nie tylko da efekt świetnej kondycji Państwa królika, ale zapewni efekt terapeutyczny u już chorych czy nosicieli.

Dajmy królikom szansę – leczmy je!

Tekst: lek. wet. Joanna Strąk
Opracowanie: lek. wet. Milena Wojtyś-Gajda

Wróć